Wystawa – Joanna Warchoł

W piątek 24 listopada 2017
w Galerii Jednej Książki w Bibliotece Głównej ASP
otwarto wystawę:
Joanna Warchoł
Stolik dla samotnego poety

Joanna Warchoł

Urodzona w Krakowie. Absolwentka Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych
w Nowym Wiśniczu – dyplom z wyróżnieniem w 1979 roku
z ceramiki artystycznej. W latach 1979-1981 studentka Wychowania
Plastycznego w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie, w latach
1981-1985 studentka Wydziału Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych
w Krakowie w pracowni prof. Jana Szancenbacha (malarstwo), prof.
Adama Wsiołkowskiego (rysunek) i prof. Ryszarda Kwietnia (tkanina
artystyczna). Dyplom z wyróżnieniem z malarstwa uzyskała w roku
1985. Stypendystka Ministra Kultury i Sztuki. W latach 1987-1997 zajmowała
się edukacją artystyczną. Pracowała przy realizacjach scenografii
teatralnych, elementów scenograficznych nagrań studyjnych
programów i koncertów, elementów wystroju wnętrz, realizacjach części
scenograficznych do muzeów.
Od 1989 roku należy do Związku Polskich Artystów Plastyków, od 2002
roku jest członek zarządu ZPAP Okręgu Krakowskiego, od 2014 roku
pełni funkcję prezesa. W latach 2004-2014 była członkiem Komisji Statutowej
ZPAP, od 2007 roku Komisji ds. Pracowni Twórczych Urzędu
Miasta Krakowa. Od 2002 pracowała jako współredaktor „Informatora
ZPAP OK”, od 2015 roku pełni funkcję redaktora naczelnego „Głosu Plastyków”.
Odznaczona Złotą Odznaką ZPAP.
Należy również do Stowarzyszenia Marynistów Polskich i Stowarzyszenia
Twórczego „Wiklina”.
Jest autorką licznych katalogów i wydawnictw oraz zamieszczanych
w nich tekstów o artystach i sztuce, a także kuratorem wielu wystaw
zbiorowych, w tym: 11 edycji Nagrody im. Witolda Wojtkiewicza, Salonów
Sztuki ZPAP OK w latach 90. XX w. i w latach 2015-2017, wystaw pt.
„Obraz i Słowo… W kręgu poezji” w latach 2016-2017, poszczególnych
edycji Najlepszej Grafiki Miesiąca w latach 2004-2017, wystaw wchodzących
w skład Międzynarodowych Festiwali Tkaniny Artystycznej
w 2004 i 2007 i członkiem komitetów organizacyjnych tej imprezy
(2004, 2007, 2010), współkurator z ramienia ZPAP OK międzynarodowych
wystaw: „Sztuka na krańcach Europy, Jesienny Salon Malarstwa
z Plasencji” (2009) „Inne spojrzenia” (2010, wystawa artystów z Krakowa
i Miluzy), członkiem Komitetu Organizacyjnego Festiwalu Sztuki
ZPAP organizowanego z okazji 100-lecia ZPAP w 2011 roku oraz kuratorem
dwóch wystaw festiwalowych: „Art Meeting Tomaszowice 2011”
i „Laureaci Nagrody im. Witolda Wojtkiewicza”.
Uprawia malarstwo sztalugowe i pastelowe, rysunek i grafikę projektową.
Zorganizowała 19 wystaw indywidualnych, brała udział w ponad
100 wystawach zbiorowych w kraju i za granicą.
Mieszka i pracuje w Krakowie.

Rozmowa z Joanną Warchoł z okazji otwarcia wystawy
„Stolik dla samotnego poety”
w Galerii Jednej Książki

Na wystawę w Galerii Jednej Książki przygotowałaś niezwykły obiekt, a właściwie instalację przestrzenną, składającą się z dużego rysunku i ściśle z nim złączonego, jakby wyrastającego z podłużnego kartonu, drewnianego stolika. Zarówno forma dzieła, jak i jego tytuł, „Stolik dla samotnego poety”, dają do myślenia, nasuwają pytania.

Po pierwsze – o samotność twórcy. O tę szczególną postać samotności, która – wpisana przecież na stałe w naszą ludzką kondycję – w przypadku twórcy staje się równocześnie i koniecznością, warunkującą uprawianie jakiejkolwiek sztuki i zarazem głęboką wewnętrzną potrzebą. Czy tak jest w istocie? Czy samotność to dla artysty udręka czy przywilej? Dlaczego ten temat dał o sobie znać właśnie teraz? Czy wywołała go jakaś konkretna przyczyna?

            Samotność, to subiektywny stan, którego doświadcza każdy, więc podjęty przeze mnie problem nie jest niczym nowym ani wyjątkowym. Każdy zna to uczucie, w różnym jedynie nasileniu i częstotliwości, w zależności od życiowych sytuacji i typu osobowości.
            Samotność jest wszechobecna. Całe życie jest samotną wędrówką, choć otaczający nas zgiełk i ludzie powodują, iż często nie odczuwamy na co dzień tego stanu. Narodziny – to początek naszego wędrowania; śmierć – jej kres.

            Poczucie samotności może być tymczasowe lub chroniczne. Tymczasowe, wynikające z konkretnych sytuacji, ma formę bolesną, lecz przejściową. Gorzej z chronicznym – to już proces prowadzący do licznych zaburzeń poprzez odczuwanie ciągłego, dominującego lęku i cierpienia… Interakcje międzyludzkie, często sztuczne i płytkie, powierzchowne kontakty z innymi, pozorne przyjaźnie czy chwilowe znajomości zamazują obraz samotności, dając równocześnie siłę do przetrwania i dobrego samopoczucia. Dużo zależy od własnej samooceny, umiejętności komunikowania się i otwartości na innych; na pewno też obawa przed bliskością emocjonalną z drugim człowiekiem oraz podjęcie związanego z nią ryzyka, wzmaga poczucie wyalienowania.

            Samotność jest sytuacją egzystencjalną, która nie posiada ostatecznego wyjaśnienia, ani w wiedzy medycznej ani w psychologicznej czy filozoficznej. Ta wielka niewiadoma dotyka każdego, a wyjątkowo podatny jest na nią pewien typ ludzi – osoby o szczególnej psychice i wrażliwości, widzące często dalej, szerzej i głębiej. Będąc indywidualistami, często niezrozumianymi przez innych, kierują się w stronę uprawiania sztuki, dzięki której porozumiewają się z otoczeniem i która jest dla nich sposobem na wyrażenie siebie i własnych poglądów, a nieświadomie – formą autoterapii i receptą na życie.
            Trudno powiedzieć, czy samotność to udręka czy przywilej – zależy dla kogo i jaka, z czego wynikająca, jak znoszona. Zapewne jedno i drugie stwierdzenie jest prawdziwe, zwłaszcza w przypadku twórcy. Antoni Czechow uważał, że: Prawdziwe szczęście niemożliwe jest bez samotności. Paulo Coelho twierdzi, iż: Niektórzy ludzie przyszli na świat, by samotnie borykać się z losem, ani to dobre, ani złe, takie jest życie. Wielki Arthur Schopenhauer wyznawał teorię, że: Wolny bowiem człowiek jest tylko wtedy, gdy jest samotny, Aldous Huxley stwierdził: Jeśli ktoś jest odmienny, to jest skazany na samotność, a według Adama Mickiewicza: Samotność mędrców mistrzyni.
            Niezaprzeczalnie jednak, samotność jest matką artystycznej kreacji – bez niej nie ma możliwości skupienia na twórczym tworzywie. Odizolowanie od zewnętrznego świata daje szerszą panoramę jego oglądu i analizy, wyostrza i szereguje zjawiska oraz trafniej je hierarchizuje. Doznania stają się intensywniejsze, a myśli jaśniejsze, nieskrępowane i celniejsze. Paradoksalnie więc, to co wydaje się być męką, jest zapładniające i prowadzić może, w przypadku twórczości, do rzeczy wielkich i
 ponadczasowych. Historia wszelkiej sztuki zna setki takich przypadków i śmiało stwierdzić można, że bez osobistych dramatów artystów i związanej z nimi samotności, pozbawieni bylibyśmy wybitnych przykładów literatury, poezji, malarstwa…
                Temat, który zaistniał przy realizacji „Stolika dla samotnego poety” z
awsze mnie interesował, podobnie jak wszystkie, które związane są z sekretami ludzkiej psychiki, jej zawiłościami, wpływem na nasze funkcjonowanie i wybory, a poprzez to na życie. Nie wywołała go obecnie żadna konkretna przyczyna – od dawna nosiłam go w sobie i właśnie nadarzyła się sposobność do jego urealnienia. Mój poeta to symbol wszystkich artystów – ludzi wyizolowanych, zagmatwanych i poprzez to samotnych, ale poszukujących i odkrywczych; ludzi bez których nasz świat były miałki i niewiele wart.

Czy utworzenie nowego, tytułowego dzieła można łączyć z faktem uprawiania przez Ciebie, oprócz głównego nurtu twórczości plastycznej, także i tej literackiej, poetyckiej?
W ubiegłym roku, dzięki wystawie „Obraz i słowo… W kręgu poezji”, zostaliśmy dopuszczeni, do fragmentu Twojego, jakże przejmującego, poetyckiego świata…

            Na pewno pomysł na „Stolik dla samotnego poety” posiada swoje źródło również w poezji, którą się interesuję i która jest mi bardzo bliska. Sama piszę, choć niechętnie to ujawniam.
Możliwość istnienia takiej formuły utrwalania swych stanów psychicznych zawsze mnie zadziwiała i powodowała, że czułam ogromny szacunek dla ludzi, których odbiór świata odbiega od przeciętności. Organizacja związkowej wystawy pt. „Obraz i Słowo… W kręgu poezji”, o której wspominasz, i której w tym roku mieliśmy już drugą odsłonę, świetnie wpisała się w te moje fascynacje, wypełniając równocześnie lukę w powszechnej prezentacji zakresu możliwości artystów. Dzięki niej okazało się, jak wielu twórców sztuk pięknych uprawia równolegle inną dyscyplinę sztuki, zajmującą w ich życiu miejsce ważne i często trwałe.

            Większość z prezentowanych artystów, pisząc przez całe lata ze szczerej potrzeby, nigdy nie miało okazji do pokazania światu tej strony swej aktywności i nasz projekt, łączący wystawę poezji z publikacją katalogu, dał im tę niepowtarzalną szansę. We wstępie do katalogu wystawy napisałam słowa adekwatne do obecnej rozmowy, więc je cytuję: Dla artystów sztuk pięknych słowo jest innego rodzaju tworzywem, przy pomocy którego budują swe dzieło. Ulotne w głośnej wypowiedzi, ale trwałe w graficznym zapisie, wypełnia swoistą przestrzeń i często bardziej dosadnie niż wytwór plastyczny uwidacznia potrzeby, refleksje i myśli autora. Jest w nim intymność, którą niejednemu z trudem przychodzi ujawnić oraz unaocznienie nieskrępowanej niczym prawdy o sobie i indywidualnej percepcji zdarzeń. Ten subiektywny świat, często ukryty głęboko i niechętnie upubliczniany, poszerza wiedzę o człowieku – jest niczym zaglądanie przez uchylone drzwi do skrywającej swe tajemnice duszy…

            Poezja łączy prawdę artystyczną i życiową – odzwierciedla nasze tęsknoty i pragnienia, ugruntowuje wspomnienia, relacjonuje przeżyte stany. Jest niczym pamiętnik, pisany sercem i wynikający z jego głębi, a poeci to ludzie obdarzeni wyjątkowym postrzeganiem nie tylko przejawów świata zewnętrznego lub subiektywno-wewnętrznego, ale również słowa jako takiego – jego plastyki, mocy i siły przekazu. Myślę, że warto zwrócić na nich uwagę, oddając w ten sposób hołd ich zdolnościom i uczuciowości.

Muszę przyznać, że pomysł na taki kształt wystawy zachwycił mnie – ale i zaskoczył w pierwszej chwili. Masz przecież duży dorobek w zakresie związanej z książką grafiki projektowej. A jednak, w odpowiedzi na zaproszenie Galerii Jednej Książki, wybrałaś zupełnie inną formę wypowiedzi artystycznej. Zawsze z uwagą i przejęciem przyglądam się dziełom stworzonym w celu pokazania ich w naszej galerii, zainspirowanym – przynajmniej w jakiejś mierze – tą właśnie konkretną przestrzenią…

            Zaproszenie do zorganizowania autorskiego pokazu w Galerii Jednej Książki stało się dla mnie nie tylko wielkim wyróżnieniem, ale i formą wyzwania, dla którego wizualizacji długu szukałam odpowiedniej formuły. Od początku wiedziałam, że wystawa ta musi posiadać pewną wyjątkowość; że powinna wpisać się w charakter miejsca, współbrzmieć z otoczeniem i jego klimatem. Chciałam, by jej kształt zaskoczył nie tyle odbiorców, ile mnie samą. Pokazanie tego, co robię na co dzień, nie do końca mnie satysfakcjonowało, a możliwość stworzenia nowej realizacji była zbyt pociągająca, bym z niej zrezygnowała. Wykorzystałam więc motyw, o którym piszę w kolejnym punkcie naszej rozmowy, z tą różnicą, że skomponowałam go z rysunkami – powstała więc forma płasko-przestrzennej instalacji rysunkowej, zainspirowanej miejscem pokazu i z ideologicznym do niego odniesieniem.

            Grafika projektowa, do której nawiązujesz w pytaniu, stanowi dla mnie również formę działania artystycznego, którą zajmuję się od wielu lat, lecz nie jest ona pierwszoplanową. Zawsze bardziej związana byłam ze sztuką tzw. czystą, niż z projektowo-użytkową. Ponieważ głównie maluję i rysuję więc jest sprawą oczywistą, że jedynie te dziedziny twórczości wchodziły w rachubę. Od jakiegoś czasu odważyłam się pokazywać moje, wykonywane od kilkudziesięciu lat, rysunki i nadarzyła się właśnie kolejna okazja, by je zaprezentować, rozbudowane o obiekt przestrzenny z nimi zsynchronizowany.

Wspomniałaś wcześniej o plenerze w pięknym Arboretum w Bolestraszycach koło Przemyśla – czy to tam narodziła się idea „Stolika”? W otoczeniu natury? W przestrzeni ciszy? Motyw stolika czy stołu wywołuje tyle odniesień. Może być zaproszeniem do spotkania i rozmowy, ale także do pracy, a więc skupienia i milczenia. Jest miejscem i świadkiem twórczego zmagania i pasji, wytrwałych starań przeplecionych ze zniechęceniem. Najczęściej bywa ukryty we wnętrzu pracowni lub mieszkania, ale też znaleźć go można pod stałym adresem kawiarni, w parku – gdzie jeszcze? Czy zechcesz opowiedzieć o Twoim „Stoliku dla samotnego poety”?

            Motyw „Stolika dla samotnego poety” rzeczywiście narodził się w Arboretum w Bolestraszycach koło Przemyśla dwa lata temu, w trakcie wikliniarskiego pleneru, jaki corocznie, od kilkunastu lat, jest tam organizowany w miesiącach letnich. Kilkakrotnie brałam w nim udział. Być może to wyjątkowe, pełne niepowtarzalnego uroku miejsce, skłaniające do kontemplacji i wyzwalające artystyczne kreacje spowodowało, że pomysł sam mi się nasunął… Nie pamiętam już tego dokładnie… Zapewne nosiłam go w sobie, ukrytego gdzieś głęboko w podświadomości, a okoliczności i panująca atmosfera pozwoliły na jego urealnienie. Powstał wtedy cykl siedmiu „Stolików…” wykonanych z drewna, wikliny, z malowanym blatem. Zaistniały one w przestrzeni ogrodu, na słonecznej polanie, wśród krzewów i otaczających nią wysokich drzew i, mam nadzieję, że nadal tam są, choć zapewne nieco już zniszczone przez upływ czasu i warunki atmosferyczne.

            Kontakt z naturą niezmiennie działa na mnie inspirująco. Również cisza i samotność – można wtedy spokojnie zagłębić się w siebie; odizolowanie od wszechobecnej wrzawy świata pozwala na wyrazistsze „usłyszenie własnych myśli” i koncentrację na tym, co ważne. Działa twórczo i wyzwala instynkty, zagubione w powszechnym chaosie dnia codziennego. Przez cały rok tęsknię za tymi wakacyjnymi chwilami dającymi pożywkę i siłę do całorocznego funkcjonowania.

            A dlaczego właśnie stół – stolik? Bo to ważny mebel-rekwizyt, bez którego nie sposób się obejść. Posiada szerokie znaczenie – jest symbolem domu i domowego ogniska, przy którym zbiera się rodzina na wspólne posiłki; jest również symbolem gościnności, miejscem pracy i spotkań oficjalnych lub towarzyskich. Jak trafnie napisałaś, przy pracy generuje skupienie, jest miejscem i świadkiem twórczego zmagania i pasji, ale i milczącym towarzyszem naszych porażek i niepowodzeń, prowadzących czasami do poważnych dramatów.
            Dla mnie stół stał się symbolem przestrzeni, w której odbywa się pewien rytuał twórczy, ale która stanowi też umowne miejsce tego rytuału. Obszarem odosobnienia, enklawą wyciszenia skłaniającą do zadumy i powołującą do życia twórcze wizje. Również miejscem, towarzyszącym nam w chwilach osamotnienia, poczucia opuszczenia czy bezradności. Dlatego właśnie wybrałam ten motyw do mojej pracy prezentowanej w Galerii Jednej Książki. Jego wieloznaczność, a zarazem odniesienie literackie, jakie posiada, powinny dobrze wpisać się w atmosferę skarbnicy ludzkiej myśli i wiedzy jaką jest biblioteka – nieprzebrany sezam prozy i poezji, czyli książek, które są, jak powiedział Francis Bacon: Okrętami myśli, żeglującymi po oceanach czasu i troskliwie niosącymi swój drogocenny ładunek z pokolenia na pokolenie.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Z Joanną Warchoł rozmawiała Jadwiga Wielgut-Walczak,
kurator Galerii Jednej Książki,
dyrektor Biblioteki Głównej ASP w Krakowie

Scroll to Top